SB: Dlaczego wybrał Pan akurat fizykę i czy z perspektywy czasu zmieniłby Pan kierunek?
JK: Fizykę wybrałem przez przypadek, natomiast z perspektywy czasu widzę, że był to najlepszy wybór. Zakochałem się w fizyce i fizyka jest dla mnie teraz czymś niezwykle ważnym. Ale nie zawsze tak było. Za młodu chodziłem do szkoły muzycznej, muzyka to była moja ogromna pasja i jest nią nadal. Chciałem zostać muzykiem, a zostałem fizykiem głównie na skutek presji ze strony ojca, który bardzo przeciwstawiał się moim planom. Uważał, że taki artystyczny zawód jest niepewny i trzeba mieć jakiś “porządny fach w ręku”. Fizykiem w gruncie rzeczy zostałem przez przypadek, bo najpierw, pod wpływem sugestii ojca, zdecydowałem się na matematykę. Tymczasem mój najlepszy przyjaciel w liceum zadecydował, że pójdzie na fizykę, a mnie nie chciało się jechać na Uniwersytet po dokumenty, które trzeba było w tym celu wypełnić. Poprosiłem go zatem, aby wziął również dla mnie odpowiednie papiery. W ten sposób zaoszczędziłem trochę czasu i — przypadkowo — zostałem studentem fizyki. Natomiast już na trzecim roku studiów postanowiłem zostać fizykiem teoretycznym.
SB: Czy uważa Pan, że praca fizyka jest trudna?
JK: Jest trudna. Wydaje mi się nawet, że jako droga życiowa jest obecnie znacznie trudniejsza, niż za moich czasów. Za czasów mojej młodości było oczywiście dużo biedniej, pensje były bardzo niskie, siła nabywcza tamtych złotówek była podobna jak teraz, a moja pensja asystenta wynosiła przez wiele lat 1400 – 1800 zł. Ale z drugiej strony pewne rzeczy były łatwiejsze. Pracownikowi Uniwersytetu łatwiej było dostać przydział mieszkania, bardzo malutkiego i skromniutkiego, ale jednak nie było strachu, że nie będę miał gdzie mieszkać. Nie było też takiej zajadłej konkurencji jak dziś. Ja nie musiałem się tak bardzo wychwalać swoimi osiągnięciami, ponieważ moja cała kariera zależała od tego, jaką opinię miał o mnie mój Profesor. Wydaje mi się, że życie profesora było wtedy trudniejsze niż teraz, ale życie młodego człowieka, który chciał robić karierę naukową było łatwiejsze. Życie młodego człowieka, który chce się “przebić” jest obecnie bardzo trudne: wtedy musiałem być dobrze ocenianym na tle 10 innych młodych ludzi na Uniwersytecie, a teraz, żeby się wybić, trzeba być dobrze ocenianym na tle 2000 młodych ludzi na całym Świecie.
SB: Jakie są według Pana największe zalety i wady pracy fizyka?
JK: No wiesz, największy plus jest taki, że obcujesz z czymś niesłychanie pięknym, dlatego że struktura materii, geometrii czasoprzestrzeni, jest niezwykle piękna i to jest niezwykle pociągające. A negatywy polegają na tym, że w dzisiejszych czasach każdy musi się bez przerwy chwalić. Osoba, która chce zrobić karierę naukową musi ciągle starać się o jakieś “granty”. W tym celu musi pisać jaka ona jest mądra, bo zrobiła to i owo. Innym minusem jest frustracja, w jaką często popadamy, gdy wymyślimy “genialny” sposób na opisanie jakiegoś ważnego zjawiska czy wykazanie jakiegoś twierdzenia a potem okazuje się, że to się nie udaje. Mój Profesor mówił nam, że wielkie odkrycia w fizyce zdarzają się niezwykle rzadko: raz na 100 lat lub rzadziej. Ale to co wy robicie — tak nam mówił — to jest jak “nawóz” dla przyszłej nauki. Wasze niepowodzenia będą ważną wskazówką dla jakiegoś przyszłego geniusza, że nie tędy droga. Dzięki temu — być może — znajdzie on właściwą drogę do prawdy.
SB: Nad czym Pan Profesor pracuje teraz naukowo?
JK: Powiem Ci ogólnie, że gdy słucha się wykładów popularnonaukowych, to można odnieść wrażenie, że jest wspaniale, że już tak wiele zrozumieliśmy, że już prawie wszystko wiemy. Tymczasem to co wiemy jest tylko odrobinką, wobec tego, czego nie wiemy. Przez ostatnie 100 lat rozwijała się fizyka kwantowa, która dotyczy rzeczy bardzo małych, jak atom czy jego jądro. I tu zrozumieliśmy wiele. Z drugiej strony ogromne sukcesy odnieśliśmy w badaniu rzeczy bardzo dużych, takich jak ruch planet, gwiazd, galaktyk. Zaczęło się od tego, że ruch Merkurego wokół Słońca jest nie taki, jaki przewidywała teoria Newtona. Tak powstała Ogólna Teoria Względności. Tu też zrozumieliśmy wiele. Tymczasem te dwie teorie, w których dokonaliśmy bardzo dużego postępu, są kompletnie ze sobą sprzeczne. Nad czym pracuję? Nad tym, czy da się usunąć tę sprzeczność. To obecnie najważniejsza sprawa w fizyce. Nad tym pracuję.
SB: Czy bywa Pan często na jakiś zagranicznych uczelniach?
JK: Tak. W tej chwili dużo mniej, bo już jestem bardzo stary, a wiele czasu spędziłem dawniej jako tzw. Visiting Professor na różnych zagranicznych uczelniach, najwięcej we Włoszech, Francji, Niemczech. A wygłaszałem wiele referatów naukowych w USA, UK, Hiszpanii czy Portugalii.
SB: I czy odwiedzając zagraniczne uczelnie zauważył Pan jakieś różnice w porównaniu z polskimi
uczelniami?
JK: Wymiana myśli między fizykami jest obecnie bardzo intensywna bowiem bardzo łatwa. Zajmujemy się tymi samymi problemami, publikujemy w tych samych czasopismach, więc dużej różnicy to nie ma. Polskie Uniwersytety są bardzo różne, ale te najlepsze w naszej dziedzinie, czyli Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Toruński i Poznański, ani poziomem prac naukowych ani oferowanym poziomem kształcenia nie odbiegają od najlepszych uniwersytetów Świata.